Data 11 listopada jest umownym momentem odzyskania niepodległości, ale poszczególne obszary Polski uzyskiwały ją w 1918 r. w różnym czasie.
Za lokalne daty odzyskania niepodległości uznaje się czas rozbrojenia wojsk okupacyjnych – na terenie Lubelskiego, – austriackich. Kiedy to się stało w Janowie Lubelskim i okolicach? Otóż była to niedziela 3 listopada 1918 r.
Dotychczasowa, praktycznie pojedyncza relacja, pierwszego komisarza rządowego na powiatjanowski dr Władysława Jabłońskiego mówiła, że był to 4 lub 5 listopada, a w przypadku więzieniajanowskiego miano je przejąć w ręce polskie 5 listopada. I tę datę przyjęto w monografii historycznejJanowa Lubelskiego. Ale nie jest ona właściwa, co pozwoliły ustalić badania w zasobach Centralnego Archiwum Wojskowego w Warszawie. Znajduje się tam szereg życiorysów i relacji peowiaków z Janowa Lubelskiego i okolicznych placówek, którzy brali udział w rozbrojeniu wojsk austriackich. Jak pisze w swoim życiorysie Jan Kołtyś w „dniu 3.XI.1918 r. brałem czynny udział w rozbrajaniu okupantów”. Podobnie stwierdza Piotr Tomczyk – w „P.O.W. pracowałem do czasu rozbrojenia okupantów t.j. do dnia 3/XI.1918 roku, biorąc czynny udział w rozbrajaniu okupantów”. Jak również Adam Krzysztoń, który służył w POW – „aż do czasu rozbrojenia okupantów t.j. do 3.XI.1918 r.” Pośrednio na datę 3 listopada wskazują relacje Franciszka Kulińskiego i Tadeusza Łupiny.
Rozbrojenia „załogi garnizonu oraz posterunku żandarmerii” w Janowie Lub. dokonał oddział Polskiej Organizacji Wojskowej, ówczesnej wojskowej organizacji konspiracyjnej. Jabłoński pisał, że był on niewielki i słabo uzbrojony, ale według raportów POW placówka janowska miała do dyspozycji 40 ludzi. Z relacji byłych peowiaków i współpracowników o udziale w rozbrojeniu wynika, że brało w nim udział co najmniej 16 osób. Ponadto w tych działaniach uczestniczyła janowska straż ogniowa. Komenda Naczelna POW na ten dzień wydała rozkaz mobilizacyjny nakazujący rozbrajanie Austriaków i „uchwycenia władzy w ręce garnizonów P.O.W”.
Na rozbrojenie okupantów w Janowie nałożył się, jak pisze Jabłoński, „jakiś obchód” oraz wywózka zarekwirowanego zboża. Ten tzw. obchód był być może kolejnym zgromadzeniem opowiadającym się za niepodległością Polski. Taka manifestacja odbyła się w Janowie 17 października 1918 r. i zgromadziła około tysiąca osób. Rekwizycje dokonywane przez okupacyjne wojska stanowiły wielką bolączkę podczas I wojny światowej. Uczestnicy akcji relacjonują rozbrojenie jako „czynny udział”, „zbronią”. Kuliński zaznacza, że podczas rozbrajania pełnił rolę „wywiadowcy”. „Pod komendą d-ra Jabłońskiego odbiliśmy wojsku austriackiemu transport zboża, w ilości około 80-kilku furmanek” –stwierdza inny peowiak Stanisław Kuropatwiński.
Jabłoński wspomina por. Tadeusza Mitraszewskiego, który zgłosił akces do polskiego wojska, ale sytuacja wyglądała inaczej. Dnia 3 listopada ostatni austriacki komendant powiatu janowskiego płk. Zdzisław Kostecki, późniejszy generał Wojska Polskiego, złożył przysięgę i został dowódcą Wojska Polskiego w okręgu Janów, podlegając gen. Edwardowi Rydzowi –Śmigłemu. Mieszkający wówczas w Godziszowie mjr Władysław Belina Prażmowski 19 października 1918 r. wystosował do Rady Regencyjnej, pismo stwierdzające, że „melduje się na rozkazy”, ale nie uczestniczył bezpośrednio w rozbrojeniu. Według raportu z 3 listopada Belina jeszcze nie przybył do Kraśnika i ppłk Andrzej Mączka, szef POW na powiat janowski, posłał po niego do Godziszowa. W okręgu janowskim 4 listopada 1918 r. POW „zlikwidowała się i wszyscy jej członkowie zostali wcieleni do W.P. ”Pierwszym komisarzem rządowym w powiecie został wyznaczony 8 listopada przez tzw. rząd lubelski Władysław Jabłoński, ale jak wynika z obwieszczenia władzę objął dopiero 13 listopada. Przez ten okres rządy polskie, nie tylko wojskowe, sprawował zapewne płk. Kostecki, rodowity Polak ze Lwowa. „Niestrudzony pracownik i wojownik o niepodległości z narażeniem życia i mienia własnego zorganizował rozbrojenie okupantów w powiecie janowskiem i dzięki nadzwyczajnej energii nie dopuścił do wywiezienia broni, amunicji i magazynów żywnościowych prawie we wszystkich posterunkach austr. swojemi czynami przyczynił się do szybkiego zlikwidowania okupacji na terenie”– tak opisywano działanie Jabłońskiego. W dniu 20 listopada 1918 r. komisarzem rządowym był już ziemianin Gustaw Świda, właściciel majątku Wierzchowiska. Odbyło się wówczas pierwsze, po odzyskaniu niepodległości, posiedzenie sejmiku janowskiego. W dniu 3 listopada rozbrojone zostały posterunki żandarmerii w Modliborzycach, Batorzu, Wierzchowiskach i na Białej.
Wspomnienie Władysława Jabłońskiego
„Zaczęło się trochę niespodziewanie. Naznaczyliśmy jakiś uroczysty obchód na 4 czy 5 listopada, niepamiętam już jaki. Zwróciłem się w wilją uroczystości do pułkownika [Zdzisława] Kosteckiego, krejskomendanta z żądaniem, aby podczas uroczystości nie pokazywali się na ulicy oficerowie-okupanci i aby wstrzymał zapowiedziany wywóz transportu zboża do Szastarki. Pan Pułkownik rzucał się, obiecał nam wszystkim kulki w łeb, ale po długich pertraktacjach przyrzekł uwzględnić żądanie. Wdzień uroczystości od rana na ulicach chodzili peowiacy z biało-czerwonemi opaskami i rewolweramina wierzchu. Oficerów-okupantów na ulicach nie było. Na uroczyste nabożeństwo przyszło kilkuoficerów Polaków i Czechów i sporo żołnierzy. Po nabożeństwie przed pomnikiem „Poległych Piłsudczyków” pięknie przemawiała doskonała mówczyni panna [Felicja] Klamborowska, nauczycielka tutejszego gimnazjum. Słuchaczy był tłum wprost niesłychany. Naraz podbiega do mnie mocnozmieszany peowiak p. Edward Kwiatkowski z wiadomością: „zboże wiozą”. Za chwilę ukazał się oficer konno i długi szereg wozów, naładowanych zbożem. Na każdym wozie siedziało 2 uzbrojonych żołnierzy. Sytuacja była krytyczna, gdyż tłum zaczął szemrać. Słychać było okrzyki: „Baba mielejęzykiem, a austryjaki, jak wywoziły tak wywożą żyto”. Trzeba było zareagować natychmiast. Niemożna było wypuścić ani jednego worka zboża za miasto. Podbiegam do oficera i żądałem zatrzymania się i zawrócenia transportu. Oficer odmówił, wyjął szablę z pochwy, zaczął wozić i kląć poniemiecku i po węgiersku. Jego żołnierze nic zdradzali najmniejszej ochoty do walki, p. Klamborowska mówić nie tylko nie przestała, lecz zaczęła podburzać tłum do obrony, który też przyjął groźną postawę. Oficer skapitulował. Powołując się jednak na otrzymany rozkaz przyrzekł wstrzymać się z transportem na miejscu do otrzymania nowego rozkazu. Pobiegłem do pułkownika Kosteckiego. Okazało się, że on dotrzymał słowa, odwołał transport, lecz jego odwołanie wstrzymał, u siebie podpułkownik, czy major [Ladyslaus] Zurkowski, jego pomocnik żandarm Rusin. Otrzymałem rozkaz dla oficera, wstrzymujący transport. Zboże pod komendą p. Edwarda Kwiatkowskiego przy asyście licznego tłumu, odjechało z powrotem do magazynów Syndykatu Rolniczego. Tegoż dnia kilku oficerów austryjackich Polaków z porucznikiem [Tadeuszem] Mitraszewskim na czele, zameldowało się u mnie do armji polskiej i tegoż dnia cały szereg żołnierzy Polaków zameldował się z broną u por. Mitraszewskiego. Mieliśmy już prawdziwy garnizon wojskowy z bronią i amunicją. Zaczęły się w Janowie Rządy Polskie. ”
Po więcej szczegółów odsyłam do książki pt. Janowskie drogi do niepodległości, która niebawem ma się ukazać.
Zenon Baranowski