OPOWIADANIA O MIEŚCIE KRAŚNIKU I OKOLICY – MIASTO JANÓW ORDYNACKI

Janów, dawniej noszący nazwę Ordynackiego, a obecnie Lubelskiego dla odróżnienia od wielu innych miast tegoż nazwiska, rozrzuconych po ziemiach polskich, z cichej ustronnej osady, położonej w pobliżu wielkich lasów ordynacji Zamojskiej, otoczonej od południa i zachodu bagnistemi łąkami, został podniesiony do godności stolicy wpierw Obwodu Zamojskiego, a teraz powiatu Janowskiego.

Dzieje tego miasta są następujące. — W XVII wieku do borów ordynackich przylegała wielka wieś Biała, położona nad rzeczką Białą, płynącą ze źródeł pod wsią Godziszowem. Rzeczka ta płynęła korytem pomiędzy dwoma wzgórzami, porosłemi lasem i rozlewała się w bagnach leśnych, wpadając do innej leśnej rzeczki zwanej Bukowną, aby wlać swe wody do Sanu. Nazwa tej rzeczki i wsi nad nią położonej pochodzi widocznie od białego koloru wody, która przy wiosennych roztopach, unosząc z sobą glinę, zerwaną ze wzgórz okolicznych, osadzała namół w tej kotlinie leśnej.

Za czasów istnienia w Janowie klasztoru O.O. Dominikanów, istniała księga, będąca kroniką miejscowości i danego Kościoła. Dostawszy tę księgę do przeczytania od znajomych mi Ks. Dominikanów, znalazłem w niej opis początku Janowa, który tak się przedstawia.

W roku 1593 rybacy, pływając w nocy po stawie, zwanym Czarnym, położonym między dwoma lesistemi wzgórzami, ujrzeli niezwykłą światłość wśród lasu na południowym wzgórzu i zobaczyli na sośnie, stojącej na brzegu tego wzgórza, tam, gdzie z pod góry biło źródło, obraz Najświętszej Marji Panny, otoczony jasnością. O tern cudownem objawieniu doniesiono do Zamościa, gdzie wtedy rezydowała Ordynatowa Księżna Katarzyna z Ostroga, wdowa po niedawno zmarłym Tomaszu Zamojskim. Księżna Katarzyna, będąc bardzo nabożna, zjechała na to miejsce, sprawdziła to cudowne objawienie i kazała na tern miejscu wybudować Kościół, do tej pory istniejący, oddawszy go pod opiekę sprowadzonych ze Lwowa O. Dominikanów, dla których też kazała zbudować klasztor przy kościele. Nad źródłem, bijącem z pod tej cudownej miejscowości, kazała ta pani zbudować kapliczkę, samo źródło ocembrować i z tego powstała studzienka, do tej pory istniejąca, skąd wierni biorą wodę, mającą też własność uzdrawiającą. Na żądanie tej dostojnej pani Król ówczesny Władysław IV nadał przywilej, datowany dnia 21 Iipca 1640 r., którym ten monarcha pozwolił na zbudowanie przy świątyni miasta, zwanego początkowo Białą, nadając mu prawo Magdeburskie i herb, wyobrażający tarczę z wizerunkiem N. Marji Panny. Król Władysław IV dozwolił urządzić tutaj zgromadzenia rzemieślnicze i kupieckie oraz ustanowił 8 targowych jarmarków co roku w dnie czwartkowe. Cudowny ów obraz umieszczono w głównym ołtarzu wzniesionego kościoła.

Obok kościoła, na wyrąbanej leśnej przestrzeni, szybko powstała osada miejska, lecz gdy potem objął Ordynację syn fundatorki Jan Zamojski, wnuk wielkiego założyciela Ordynacji, Wojewoda Sandomierski, tenże od własnego imienia przezwał nową osadę Janowem. Zmianę tę Król Jan Kazimierz zatwierdził w roku 1653.

Dla zaludnienia nowego miasta tenże Jan Zamojski osiedlił tutaj znaczną ilość Tatarów, wziętych do niewoli podczas ich napadów na Ruś, nadawszy jeńcom na własność działki ziemi i łąk. Owi tatarzy budowali sobie tutaj domy na sposób wschodni, bez okien od ulicy, a tylko o wejściu charakterystycznem, zakończonem u góry nad wrotami lukiem księżycowym. Ludność tatarska wkrótce zlała się z miejscową ludnością,— pamiątką po niej pozostały tylko niektóre nazwy rodowe mieszczan Janowskich, do tej pory spotykane, jak Wojtan, Chałajka i t. p. Do połowy zeszłego wieku przy kilku bocznych ulicach istniały jeszcze domy w stylu tatarskim, a nawet w twarzach miejscowej ludności można było zauważyć pewien rys wschodniego pochodzenia

Pod względem topograficznym obecny stan miasta zupełnie stał się innym od opisu swego w owej kronice kościelnej, Rzeczka, opływająca wzgórze, na którem stoi dzisiejszy Janów, w ciągu paru wieków, przy wiosennych corocznych zalewach, naniosła tyle białawego mułu, że podniosła teren tej kotliny do poziomu fundamentów kościoła, a owa studzienka z wodą cudowną nawet dziś stoi niżej poziomu łąk okolicznych. O stawach podmiejskich tradycja zaginęła, a tylko w aktach miejskich zachował się ślad, że istniał tu cech rybacki w liczbie innych cechów miejskich, co stwierdza zachowana w owej kronice wiadomość o owym Czarnym stawie pod górą kościelną. Na przeciwległym północno-wschodniem wzgórzu powstało przedmieście, obecnie nazywające się ,,Zaolszynie”, co dowodzi, że brzegi owego stawu były porosłe olchami. Poziom łąk bagnistych tez znacznie się podniósł, a że teraz rzeka Biała, ujęta w stałe koryto, nie tak jak dawniej rozlewa i grunta nie podnosi, miasto zyskało na zdrowotności; jednak jeszcze do połowy XIX wieku panował tu stale tyfus i inne epidemje.

Ordynatowie Zamojscy stale opiekowali się Janowem i wyjednywali u Królów Polskich przywileje, gdyż oprócz 8 miu jarmarków pierwotnych, w r. 1867 następny Ordynat Marcin Zamojski, Wojewoda Bracławski, nadal miastu trzy nowe jarmarki i inne opłaty na rzecz miasta. Nawet mamy w Słowniku Geograficznym ciekawy fakt, że Jan Kazimierz bawił w Janowie w czerwcu 1653 r. i stąd datował swój przywilej dla Janowa.

Podobne przywileje otrzymywał Janów i później: w 1696 r. od Anny Zamojskiej, od Ordynata innego Jana w r. 1770 i 1797, od Aleksandra w r. 1792, wreszcie od Andrzeja Zamojskiego Kanclerza W. Koronnego w r. 1793. Przywileje te później uchylone zostały przez rząd Austrjacki i zaginęły.

Miasto pod opieką Królów i Ordynatów szybko się zaludniło i podniosło. Kwitły w niem różne rzemiosła, a mianowicie słynął Janów z dobrych młynów i foluszy do wyrobu cienkiego sukna, rozwijały się za inicjatywą Ks. Lubeckiego i zatrudniały kilkuset robotników, — ale po 1831 r. zupełnie upadły.

Istniał jeszcze cech sukienniczy, a nawet do końca XIX wieku wyrabiano tutaj grube sukno na burki koloru kawowego.

Kościół, kilkakrotnie restaurowany za staraniem O.O. Dominikanów, znajduje się w stanie dobrym. Rysunek pięknej tej świątyni o dwóch wieżach, frontem do rynku wzniesionej, poda! Tygodnik Illustrowany w r. 1870 Nr. 135. Klasztor 0.0. Dominikanów, będący w wielkiej czci u miejscowej ludności, istniał tutaj do 1864 r. to jest do czasu kasaty tego zgromadzenia i rozproszenia zakonników. Uposażenie klasztoru stanowiła wieś Kawenczyn, nadana od Ordynata Tomasza Zamojskiego, obecnie do dóbr Państwa należąca. Kościół posiada ów cudowny obraz N. Marji Panny, do którego jest przywiązana tradycja (nie wiem skąd powstała), że tutejsza matka Boska nie lubi potu końskiego, to też w duchu tej tradycji do tej pory na czwartkowych targach nigdy koni na sprzedaż włościanie nie przyprowadzają. Targi końskie odbywają się w odległej o 9 kilometrów od Janowa osadzie miejskiej Modliborzycach.

Miasto Janów zawsze należało do Obwodu Urzędowskiego dawnego Województwa Lubelskiego ; dopiero wskutek trzeciego rozbioru Polski w 1796 r. dostało się pod panowanie Austryjackie i wtedy wcielone zostało do Cyrkułu Biłgorajskiego. Po wskrzeszeniu Królestwa Polskiego, od 1815 r. należało do Obwodu Zamojskiego, obejmującego wtedy przeważnie dobra Ordynacji Zamojskiej—teraźniejsze powiaty: Zamojski, Biłgorajski, zachodnią połowę Tomaszowskiego z miastem Tomaszowem oraz cały powiat Janowski, wtedy zwany Kraśnickim. Centrum tego obwodu i siedliskiem władz administracyjnych oraz sądowych było miasto Zamość. Ale gdy faktycznie rządy Królestwem, pomimo ustroju parlamentarnego, objął W. Ks. Konstanty, zażądał od Ordynacji Zamojskiej, aby forteca Zamość pozostawioną była na wyłączny użytek wojskowy, gdzie chciał urządzić karne zakłady wojskowe. Nabył więc rząd wtedy od Ordynacji miasto Zamość, z którego postanowiono usunąć Urząd Obwodowy i Sąd Policji poprawczej wraz z więzieniem karnem. Wówczas Ordynacja zaprojektowała na centrum Obwodu Zamojskiego miasto Janów, jako mniej więcej w środku tego Obwodu położone. Gdy projekt ten uzyskał zatwierdzenie rządu, —od 1820 r. zaczęło się przeprowadzanie tych urzędów do Janowa, gdzie zbudowano też gmach więzienny i oddzielny dom na pomieszczenie Sądu Policji Poprawczej, a dla biura Obwodu dom piętrowy przy ulicy zwanej Zamojską. Ulica ta została zabudowana domami murowanemi, parterowemi o jednakowym czworobocznym typie, pokrytemi dachówką, przeznaczonemi na mieszkanie dla urzędników. Dla zachęty do osiedlenia się w tej niezdrowej miejscowości ofiarowała Ordynacja urzędnikom te lokale bezpłatnie na wieczne czasy i jeszcze każdemu urzędnikowi dodawano bezpłatnie do użytku po 4 morgi łąk błotnych. Przywilej ten istniał sporządzony w formie urzędowej, był złożony do archiwum Obwodu, skąd później został wykradziony i zaginął, a z nim i przywileje, mające służyć tutejszym urzędnikom.

Ostatecznie przeniesienie tych władz do Janowa nastąpiło w r. 1827 i taki stan rzeczy trwał do 1867 r., t. j. do reformy ustroju administracyjnego i reformy sądownictwa.

Pierwszym rządcą Obwodu Zamojskiego po przeniesieniu do Janowa władz powyższych był Ignacy Wolanowski, dzierżawca folwarku Chmielek, po nim lnez de Leon, obaj protegowani przez W. Ks. Konstantego, dawni wojskowi. Później Komisarzem Obwodu był Ostrowski, następnie Grzybowski, a po nim b. Prezydent miasta Lublina de Toll, którego ja już znałem w swojem dzieciństwie, gdy ojciec mój Jan Przegaliński po Józefie Nowickim objął przewodnictwo tutejszego Sądu Policji Poprawczej i od 1849 r. tutaj rodzinę swoją sprowadził. Ow Toll, Kurlandczyk, protegowany przez rząd za zasługi jego stryja z 1831 r. przy zdobyciu Warszawy, zmarł nagle w 1852 r., pozostawiwszy syna i dwie córki z drugiej żony polki Szczepanowskiej z domu, wychowane przez matkę w duchu narodowym polskim. W czasie publicznej licytacji ruchomości, pozostałych po Tollu, zaszedł taki incydent: gdy urzędnik prowadzący licytację wystawił na przetarg jakieś palone buty ze sztylpami, tak się odezwał do zgromadzonej na licytacji publiczności: „Kupujcie panowie, bo to są buty historyczne, w nich chodził p. Toll, gdy robił wyprawę do Sieniawy, aby tam ująć Ks. Adama Czartoryskiego, ale mu się nie powiodła, bo już Książe odjechał do Paryża”. Za taką rekomendację owych butów historycznych urzędnik ten został surowo skarcony. Ze takie wyprawy do sąsiedniej Galicji, pomimo przyjacielskich stosunków z Austrją od czasów wojny węgierskiej 1849 r., miały miejsce i były jakoś tolerowane, zanotuję fakt, że znowu w 1868 r., gdy po reformie administracyjnej naczelnikiem powiatu Janowskiego był major Kamiński rosjanin, a do Janowa schronił się niejaki Korycki,.

uciekinier z Warszawy, ścigany przez żandarmerję i po krótkiej bytności u swej ciotki p. Doktorowej Wasilewskiej wyjechał zagranicę, zatrzymał się u jakiegoś leśniczego pod Niskiem, ów Kamiński z pięcioma kozakami wpadł do Galicji, porwał Koryckiego i odstawił do Warszawy, skąd go na Syberję wyprawiono.

Po zmarłym Tollu naczelnikiem powiatu był Grzegorz Buczyński, znany nawet w naszej literaturze, jako tłomacz na język polski dziesięciotomowej Historji Państwa Rosyjskiego Karamzina.

Po jego wyjeździe naczelnikiem został niejaki Skibiński. Była to figura rządowa; mówiono, że dawniej służył w tajnej policji, potem w Dyrekcji Rządowej Ubezpieczeń od Ognia za czasów Wierniewicza, który go wyprotegował na Janowskiego władcę. Przypominam sobie tę figurę: garbaty, o ostrych rysach twarzy,— był jakąś zagadkową dla nas osobistością. W roku 1861 zbierał młodzież miejscową do siebie, zachęcał, abyśmy formowali miejską oganizację, rozdawał nam czapki z polskiemi orzełkami i medale żelazne na pamiątkę pogrzebu pięciu poległych, aleśmy tym prowokacjom nie wierzyli. W r. 1863 w maju, gdy powstanie było w całym rozwoju, pojechał do Goraja na odpust, gdzie był proboszczem ks. Chyliczkowski, wówczas narodowy naczelnik obwodu i tam przy obiedzie wzniósł taki toast: „Rosyjski Naczelnik Obwodu wznosi zdrowie na cześć Narodowego Naczelnika Obwodu—miejscowego dostojnego gospodarza i pije w jego ręce ! ” Można sobie wystawić przerażenie zgromadzonych na odpuście gości, a już nie wiem, co Skibińskiemu ks. Chyliczkowski odpowiedział, jednak do września tego roku pełnił on jeszcze ten urząd narodowy i dopiero po wyjściu Lelewela porwano go z Goraja i na Syberję wyprawiono.

Po upadku naszego powstania 1863 r. Skibińskiego usunięto, z urzędowania; zamieszkiwał on później w swoim niedawno nabytym majątku Chrzanowie, gdzie zakończył życie samobójstwem około 1870 r.

W czasie powstania Janów był silnie obsadzony wojskiem, więc żadnych objawów rewolucyjnych wykazywać nie mógł. Do więzienia karnego ciągle sprowadzano jeńców, których sądziła komisja śledoza wojskowa, ale egzekucji nie wykonywano, tylko osądzonych powstańców transportowano do Lublina. Po usunięciu Skibińskiego nastąpił wojskowy zarząd, który trwał aż do reformy 1867 r. Wtedy rozbito Obwód na cztery oddzielne powiaty: Zamojski, Biłgorajski, Tomaszowski, powiększony kosztem Obwodu Hrubieszowskiego, i Janowski z dawnego Kraśnickiego. W Janowie urządzono biuro Sędziego Pokoju, do którego Kraśnik i cały powiat należał, a Sąd Pokoju w Kraśniku, w którym byłem ostatnim Podsędkiem, zwinięto. Ostatnim Sędzią Prezydującym Sądu Policji Poprawczej był Machnikowski, którego zrobiono miejscowym Rejentem.

Co do miasta Janowa, to po przeniesieniu tutaj z Zamościa władz i więzienia, gród ten znacznie się rozwinął i upiększył. Rynek otoczono murowanemi domami przeważnie piętrowemi. Nowa ulica Zamojska jest dobrze zabudowana i przy niej mieszczą się wszystkie władze i instytucje. Z powodu podłoża piaskowego bruki dobrze się konserwują i miasto jest czyste i teraz zdrowsze. Żydzi zajmują boczne ulice w stronę wsi Biała idące. We wsi Biała do ostatnich czasów istniał bardzo starożytny drewniany kościółek parafialny, a przy nim dom i zabudowania proboszczowskie. Kościółek ten architektury starożytnej z XIV wieku, został spalony przez niemców, cofających się za kordon w październiku 1914 r., z wielką szkodą naszych zabytków budowlanych epoki średniowiecznej. Najpiękniejszą ozdobą Janowa jest park publiczny formy czworoboku, wzniesiony na pustym placu przy ulicy Zamojskiej. Historja powstania tego parku jest następująca. Gdy już Janów został zabudowany i zaludniony przez władze i urzędników, niejaki Józef Sotowski, urzędnik a zarazem dzierżawca folwarku Celinki pod Frampolem, zaprojektował, aby na tym pustym placu założyć park miejski. Ordynacja Zamojska gorąco poparła ten projekt, zbawienny dla zdrowotności i ozdoby miasta, i dostarczyła pięknych okazów różnych drzew i krzewów ze swych ogrodów w Klemensowie.

W środkowym punkcie parku wzniesiono ze składek mieszkańców obelisk z kamienia wyborowego, dostarczonego z kamieniołomów we wsi Senderki pod Krasnobrodem, do dzisiaj zupełnie dobrze zachowany. Poświęcono go pamięci naszego bohatera narodowego Tadeusza Kościuszki. Rysunek tego obelisku i opis jego fundacji podał Tygodnik Illustrowany w Nr. 17 z 1880 r. Dla uwidocznienia celu tej fundacji na froncie od strony ulicy Zamojskiej wmurowano tablicę marmurową, na której były wyryte złotem słowa: „Jaśnie Wielmożnemu Tadeuszowi Kościuszce Naczelnemu Dowódcy Wojsk Polskich na pamiątkę wdzięczni obywatele”. — Obelisk uszanowano po zajęciu miasta przez wojska rosyjskie w r. 1831, ale tablicę wyjęto z pomnika; tułała się jakiś czas w biurze Obwodu, w końcu zaginęła. Na tem tle powstała legenda, że pomnik ten wzniesiono na tem miejscu, gdzie obozował z wojskiem Kościuszko po bitwie pod Dubienką w r. 1792 i nawet ta historja przeszła do opisu Janowa w słowniku Geograficznym (t. 3 str. 415). Ale to jest błędem historycznym i ulega sprostowaniu. Kościuszko tu wcale nie mógł obozować, gdyż wiemy dokładnie, że po bitwie pod Dubienką spiesznym marszem szedł ze swoją dywizją przez Krasnystaw i Lublin do obozu pod Markuszowem, gdzie cofająca się armja na rozkaz naczelnego wodza Króla Stanisława Augusta otrzymała fatalną wieść o zawieszeniu broni i przystąpieniu Króla do Konfederacji Targowickiej. Wtedy zrozpaczony Kościuszko wraz z innymi oficerami pociął się do uwolnienia z wojska i odjechał do Zamościa, gdzie go ugaszczała dostojna matrona Konstancja z Czartoryskich, wdowa po niedawno zmarłym kanclerzu Andrzeju Zamojskim. Bitwa pod Dubienką przez dzielne kierownictwo dywizji zwróciła na niego oko wojsk moskiewskich; uważając Kościuszkę za najwybitniejszego jenerała polskiego, chcieli go moskale ująć w swe ręce. Wtedy kanclerzyna zawiozła Kościuszkę w przebraniu służącego do wsi Stróży pod Kraśnikiem, gdzie był letni dworzec ordynacki. Ścigany ze wszystkich stron jakiś czas ukrywał się w Kraśniku w tutejszym klasztorze O.O. Kanoników Regularnych, później bawił u Joachima Owidzkiego, zarządcy ordynackiego w jego dzierżawionym folwarku Wyżnianka, gdzie dotąd ze czcią ukazują domek murowany, w którym mieszkał nasz bohater. Stąd przedostał się za kordon graniczny. Po niedługim pobycie w Sieniawie, przez Wiedeń wyjechał do Paryża. Ciekawe szczegóły c tej tułaczce Kościuszki uwiecznił Korzon w tomie 3-im swego znakomitego dzieła „Wewnętrzne dzieje Polski za Stanisława Augusta”. Fakt więc pobytu Kościuszki w Janowie w 1792 r. jest obalony zupełnie. Nic dziwnego, że Ks. Konstanty pozwolił na postawienie tego monumentu ku jego czci w Janowie, gdyż on sam był pod wrażeniem wielkiego kultu dla naszego bohatera. Po sprowadzeniu jego zwłok do kraju wszędzie publicznie odbywały się obchody i nabożeństwa żałobne, więc i mieszkańcy Janowa wznieśli Nu piękny pomnik obelisk wyżej opisany. Park po 1867 r. został ogołocony z krzewów, jakoby dla bezpieczeństwa mieszkańców od mogących się ukrywać w gąszczach złodziejów, wskutek czego wielce stracił pod względem uroku i cienistości.

Jeszcze jedną ozdobą miasta jest tutejsze gimnazjum realne, wzniesione za staraniem mieszkańców, licznie przez synów mieszczan i okolicznych włościan uczęszczane.

Szczegóły statystyczne, geologiczne i narodowe obejmuje obszerny artykuł o Janowie i powiecie Janowskim b. sędziego gminnego Aleksandra Mikulińskiego z Mikulina, zamieszczony w tomie 3 str. 414 Słownika Geograficznego, do którego Szanownego czytelnika odsyłam.
Przegaliński, Robert (1840-1927)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *